Najlepiej smakuje podana z preclami lugowymi (uformowane precle zanurza sie przed pieczeniem na kilka sekund w roztworze sodowym ), ale polecam ja i do innego pieczywa.
Lata temu mieszkajac w Monachium jadlam obatzde i pamietam, ze bardzo mi nie posmakowala, ale tydzien temu bedac tam mialam okazje ponownie jej sprobowac i odebralam ja zupelnie inaczej, moze dlatego, ze byla inna....
Tradycyjnie dodaje sie do tej pasty 1-2 lyzki piwa, ale mysle, ze to kwestia gustu i prawdopodobnie przez ten dodatek wowczas mi nie posmakowala- byla gorzkawa .....W sklepach mozna tez kupic ja z dodatkiem piwa lub bez.
Jesli woli ktos pikantniejsza wersje, to mozna uzyc intensywniejszego sera, jak np. Romadur lub innego.
Tym razem bylam nia zachwycona i postanowilam odtworzyc jej smak w berlinskim domowym zaciszu....
Testujace ja wczoraj na kolacje osoby w liczbie 2 jednoglosnie stwierdzily, ze mojej produkcji im lepiej smakuje niz przywiezony z Monachium orginal, co mnie oczywiscie ucieszylo, choc od razu bylam tego samego zdania :)
Podane (zakupione) do tego precle i rzodkiewki dopelnily calosci....
Skladniki:
- 250 g dojrzalego Camembertu
- 50 g serka typu Philadelfia
- 50 g miekkiego masla
- 1 lyzeczka mielonej slodkiej papryki (mozna pol na pol z ostra pomieszac)
- 1 lyzeczka ziaren kminku
- 2 szalotki
- sol, pieprz
- 1-2 lyzki jasnego piwa (opcjonalnie)
- 1/2 peczka szczypiorku (opcjonalnie)
Kminek zalac odrobina zimnej wody, zeby napecznial i zmiekl.
Camembert wraz z maslem i serkiem kremowym ugniatajac widelcem wymieszac w miseczce.
Szalotki obrac i drobniutko posiekac i zblanszowac przez 1-2 minuty w osolonej wodzie, przelac od razu lodowata woda i dobrze osaczyc na sitku.
Dodac do pasty serowej wraz z osaczonym kminkiem, papryka i ewentualnie piwem i szczypiorkiem, dobrze wymieszac, posolic i popieprzyc.
Podawac najlepiej z lugowym pieczywem i rzodkiewkami.
Zalaczam ponadto pare migawek z Monachium, ktore akurat wyjatkowo w tamten weekend nie nastrajalo spacerowo przez nagly atak zimy.....
Autorka prawie wszystkich fotek z Monachium jest moja corka :)
.......dwa weekendy po sobie w Monachium (mysle,ze w wielu miejscach bylo podobnie...)
i na slynny (nie tylko w München) Viktualienmarkt
....jeszcze nieznane mi Süßholz -czyli lukrecja i ponizej Zimtkartoffeln -"cynamonowe ziemniaki"
...tak olbrzymich prawdziwkow nie widzialam w zyciu...ponoc rosna takowe w bawarskich lasach....ciekawe....wiem juz, gdzie na grzyby za rok pojechac powinnam :)
Podziemne przejscie metra na Marienplatz
.....pyszna pizza z serami, suszonymi pomidorami, figami i rukola w Vapiano (siec restauracji w Niemczech-klik)....
..... niedzielny poranek za oknami.....
Zrodlo: Ksiazka : Deutsche Küche
7 komentarzy:
ale piękne zdjęcia ,a bałwan najładniejszy
A ta pastę uwielbiam , tzn jadłam wersję chyba czeską ale bardzo podobną , pycha
Swietne zdjecia z podrozy!
A takiej pasty jeszcze nie probowalam, podobnie jak precli lugowych. Koniecznie bede musiala nadrobic.
Piękne kartki z podróży...uwielbiam takie przeglądać...a pasta - połączenie smaku moich ulubionych serów z aromatem kminku - to musi być bajeczne ...
TAKIE grzyby! Gosiu przepraszam, najpierw powinnam piać na temat pasty, ale te grzyby! Mam straszną ochotę w tym roku na świeże leśne grzyby - ale chyba mieszkam w złym kraju, bo kupić nie idzie a sama się na tych ich tutejszych fioletowych i innych nie znam (co ja, ja wcale się nie znam). Rzadko mi się to zdarza, ale nie potrafię sobie wyobrazić smaku tej pasty - co zachęca mnie do jej zrobienia.
biorę ta pastę z zamkniętymi oaczami:) mmmmmm wspaniała
a zdjęcia boskie
Świetna pasta!
Fajnie popatrzeć na fotorelację :)
Śliczne zdjęcia Gosiu. I bałwanek jest i świąteczne dekoracje.
A taką pastę chętnie bym skosztowała. Pyszne zdjęcia.
Pozdrawiam ciepło.:*
Prześlij komentarz