środa, 24 sierpnia 2011

Corcia gotuje niedzielny obiad :)

W poprzednia niedziele byl u nas koniec wakacji i moja Corcia wrocila z prawie 5 tygodniowego pobytu w Polsce z pomyslem ugotowania niedzielnego obiadu.
Bedac nad jeziorami kupila sobie miedzy innymi Swiat Kobiety,w ktorym byl dodatek,w ktorym znalazla swoje inspiracje.
Jak zaplanowala- tak zrobila, moja pomoc ograniczyla sie do rad organizacyjno-technicznych i w sumie spadla na mnie koniecznosc pomocy przy smazeniu deseru :)
Przepraszam za jakosc fotek, ale byly robione na szybko juz praktycznie podczas konsumpcji tych smakowitosci.
Czytajac te przepisy bylam troche sceptycznie nastawiona do jej wyborow, ale w efekcie koncowym wszystkie trzy dania rewelacyjnie nam posmakowaly.



Wszystkie dania sa przewidziane na 4 porcje.


SALATKA MAKARONOWA Z BRZOSKWINIAMI :

  • 200 g makaronu kokardki (u nas swiderki)
  • 2 lyzki oleju
  • 2 cebulki dymki
  • 2 lodygi selera naciowego (u nas go nie bylo,bo nie lubimy,ale jest na liscie do oswajania)
  • 2 brzoskwinie z syropu (lub teraz w sezonie swieze)
  • 1/2 glowki salaty
  • kilka plastrow boczku ( u nas byl krojony w kostke)
  • 2 lyzki pestek slonecznika
  • po 5 lyzek jogurtu naturalnego, zimnego bulionu i soku z pomaranczy
  • sol, cukier, piperz
  • pieprz czerwony w ziarnach
Makaron ugotowac do miekkosci, odcedzic,ostudzic i wymieszac z 2 lyzkami oleju. Cebulki i seler oplukac i pokroic w krazki, brzoskwinie osaczyc i pokroic na kawalki, dodac razem z cebulka, selerem i umyta i porwana na kawalki salata do makaronu, wymieszac. Posypac uprazonymi ziarnami slonecznika. Jogurt wymieszac z bulionem i sokiem, doprawic sola,cukrem i pieprzem. Salatke podawac z usmazonym boczkiem, sosem jogurtowym i ziarnami czerwonego pieprzu.

*** Salatka bardzo zyskuje na smaku dzieki ziarnom czerwonego pieprzu.




ZUPA BAZYLIOWA Z GROSZKIEM :

  • 1 peczek bazylii
  • 2-3 lyzki masla
  • 1 puszka zielonego groszku
  • 2 szklanki mleka
  • 1 podwojna piers kurczaka
  • sos sojowy
  • sol, pieprz, galka muszkatolowa
Piers kurczaka umyc, osuszyc, pokroic w kostke i zamarynowac w sosie sojowym i mielonym pieprzu.
Bazylie oplukac, pokroic razem z lodygami, kilka listkow odlozyc do dekoracji.
Maslo rozpuscic w garnku, wrzucic na rozgrzane posiekana bazylie ze szczypta soli. Wlac do garnka groszek wraz z zalewa i 3 szklankami wody (nastepnym razem dalabym maksymalnie 2), gotowac pod przykryciem ok. 20 minut. Nastepnie zdjac z ognia, wlac mleko i zmiksowac. Doprawic pieprzem, sola i galka muszkatolowa.
Mieso ponadziewac na patyczki do szaszlykow i usmazyc.
Zupe rozlac do talerzy, udekorowac listkami bazylii i podawac z szaszlyczkami.

*** Bardzo interesujacy smak zupy-delikatnie bazyliowy





BISZKOPTOWE PLACUSZKI JAGODOWE :

  • 8 jajek
  • 8 lyzek maki pszennej
  • 1 lyzeczka cynamonu
  • 250 g swiezych lub mrozonych jagod
  • szczypta soli
  • maslo lub olej do smazenia
  • cukier puder do posypania
Jajka umyc i odddzielic bialka od zoltek. Bialka ubic ze szczypta soli na sztywna piane. Do piany dodawac kolejno 8 lyzek wody (najlepiej mineralnej gazowanej), przesiana make oraz cynamon, na koncu wlac zoltka. Calosc wymieszac do uzyskania gladkiego, jasnokremowego ciasta.
Jagody przebrac, umyc i zostawic na sicie aby obciekly.
Na patelni rozgrzac tluszcz i wlewac po pare lyzek ciasta, na ktore natychmiast wsypywac po troche jagod. Smazyc z obu stron na rumiano, podawac posypane cukrem pudrem.

****w orginalnym przepisie ciasto dzieli sie na 4 porcje smazac omlety, mi to nie wyszlo, bo ciasto sie rwalo, wiec usmazylam placuszki.
Byla to jedyna rzecz , z ktora sobie Alex nie poradzila.


Przepisy pochodza z dodatku "101 przepisow" zalaczonego do Swiata Kobiety.


piątek, 19 sierpnia 2011

Oswajam....... Baklazan.....



Juz kilkakrotnie moj Ktos inicjowal rozmowe na temat probowania roznych warzyw, ktore do tej pory uznawalam za niezjadliwe i niesmaczne, a tak naprawde to tak dobrze ich nawet nie sprobowalam.....Mawia do mnie...."jak mozesz miec taka pasje, a nie sprobowac wszystkiego, co jest jadalne??......" Przyznalam mu w sumie racje, bo jak mozna twierdzic, ze na przyklad sie nie lubi baklazana, jesli sie go moze raz czy dwa jadlo gdzies zagubionego w ratatouille......
Cos,jak male dzieci, ktore na widok czegos na talerzu krzycza z daleka...."ja tego nie lubie" nie sprobowawszy nawet troszeczke.......
U mnie jest podobnie z paroma rzeczami.........


Postanowilam to zmienic i zmienic swoje nastawienie do tego tematu i bede przedstwiac Wam swoje proby oswajania roznych warzyw, bo glownie to o nie chodzi.

Generalnie bardzo lubie duzo warzyw, owocow, malo miesa, ale mam swoje utarte konstelacje warzywne i zawsze te same miejsca w sklepie omijam ,a przy innych sie zawsze zatrzymuje.....
Pare dni temu swiadomie stanelam przy skrzynce z baklazanami i wybralam 3 dosc ladne i nieduze okazy.

Jednego zazyczyla sobie moja corka, zeby pokrojony w plastry jej usmazyc (przy okazji tej dowiedzialam sie ,ze ona baklazana lubi, ale skoro mamusia nigdy nie kupowala ich, to skad mogla wiedziec, ze dziecko je lubi jesc??? - w tym miejscu czerwienie sie ze wstydu.......).

Pokroilam jednego na plastry, posypalam sola i odstawilam na 20 minut, nastepnie oplukalam i osuszylam je, na patelni rozgrzalam troche oleju i usmazylam partiami plastry oberzyny, przed podaniem lekko osolilam je.
Pozostale dwa przyrzadzilam na obiad.............



Faszerowane baklazany z jogurtowym dipem :
  • 2 sredniej wielkosci baklazany
  • ok. 80 g kaszki bulgur (moze byc kuskus lub ryz)
  • 1 spora cebula
  • 3-4 zabki czosnku
  • 3 pomidory
  • 2 lyzki soku z cytryny
  • garsc posiekanej natki pietruszki
  • sol, pieprz
  • szczypta (u mnie dosc spora) kuminu
  • szczypta (rowniez dosc spora i w zaleznosci od upodoban) pieprzu Cayenne
  • 1/2 lyzeczki mielonej wedzonej papryki (moze byc zwykla slodka)
  • olej do smazenia
Sos jogurtowy:
  • 150-200 g jogurtu naturalnego
  • 1-2 zabki czosnku
  • kilkanascie listkow miety (posiekac)
  • sol, pieprz
Skladniki dipu wymieszac razem ,przyprawic i odstawic do lodowki.

Baklazany umyc i przekroic wzdluz na polowki, pokropic sokiem cytrynowym, grubo posypac sola i odstawic na 15- 20 minut. Nastepnie oplukac i osuszyc.
Na patelni rozgrzac kilka lyzek oleju i obsmazyc polowki oberzyny z obu stron, wyjac i osaczyc na papierze kuchennym. Lyzka wydrazyc miazsz i go pokroic.
Na bulgur zagotowac osolona wode i gotowac oplukana w zimnej wodzie kaszke-ok.7-8 minut, odcedzic.
2 pomidory sparzyc, obrac skorke i pokroic w kostke. Cebule rowniez obrac i pokroic w kosteczke, zeszklic na patelni, dodac przecisniety przez praske czosnek, posiekana natke pietruszki, kawalki oberzyny i pomidory, dodac wszystkie przyprawy i chwile razem poddusic.
Wymieszac z ugotowanym bulgurem.
Napelnic wydrazone polowki baklazana, na wierz poukladac plastry trzeciego pomidora, posolic i popieprzyc.
Piec w nagrzanym do 180° piekarniku ok. 35 minut.
Podawac z jogurtowym dipem.


Smacznego :)

Nieco zmodyfikowany przeze mnie przepis zaczerpnelam z ksiazki "Orient"

*****Ogolny wynik oswajania baklazana : bardzo i zaskakujaco pozytywny :) :)



Propozycje te dodaje do akcji "Warzywa psiankowate"

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Charlotte malinowo-czekoladowa

Calkiem niedawno Viridianka oglosila u siebie na blogu konkursik :)
Mnie zainteresowal ten konkurs z dwoch powodow, ktore sa ze soba bardzo powiazane, a mianowicie.........

1. wygrana jest zwiazana z pieczeniem makaronikow, ktore sa moja "zmora" spedzajaca mi sen z powiek prawie, bo probowalam juz dwukrotnie je piec z zachowaniem wszelkich wskazowek mistrzyn i do tej pory wyszly mi jedynie pyszne beziki po prostu i nie spoczne, dopoki nie uda mi sie choc raz upiec ich prawidlowo......
2. warunkiem konkursu jest wykonanie czegos z jej bloga, na co tez blyskawicznie wpadlam, bo Charlotte chcialam tez juz od dobrych dwoch lat zrobic i zawsze cos bylo na przeszkodzie ku temu, a tu prosze..........okazja sama wpadla :)

TUTAJ jest orginal, na ktorym sie wzorowalam tworzac moj deser. Z orginalnego przepisu wykorzystalam pomysl na rozowy mus.


Nie obylo sie bez drobnych niespodzianek, starym zwyczajem zwiazanych z zelatyna......ech.....
Robiac rozowy mus za wczesnie rozpuscilam zelatyne i mi zastygla, a ze nie mialam wiecej, to ponownie podgrzalam ja, ale juz sie porobily grudeczki, ktore sa widoczne na zdjeciu.....
Do czekoladowego musu dalam pol listka zelatyny za duzo, w proporcjach podanych w przepisie ponizej juz zweryfikowalam te ilosc do prawidlowej......

Ogolnie Charlotte jest pieknym deserem, ktory rewelacyjnie nadaje sie na przyklad na prezent.


Skladniki na forme o sr. 20 cm:
  • 200 g podluznych biszkoptow
  • 50 g roztopionego masla
mus czekoladowy:
  • 150 g gorzkiej czekolady
  • 200 g smietanki kremowki
  • 2 lyzki cukru
  • 3 listki zelatyny
mus malinowy:
  • 300 g malin
  • 150 g mascarpone
  • 100 g smietanki kremowki
  • 2 lyzki soku z cytryny
  • 3 lyzki miodu
  • 6 listkow zelatyny
do dekoracji:
  • maliny, tarta czekolada i posiekane pistacje
Biszkopty poprzycinac tak, zeby troche wystawaly ponad forme. Reszte biszkoptow pokruszyc drobno i wymieszac ze stopionym maslem. Wykleic nimi wylozona papierem do pieczenia forme i wstawic na 30 minut do lodowki.
Na mus czekoladowy roztopic czekolade w kapieli wodnej.W miedzyczasie ubic dobrze schlodzona smietanke, na koncu dodac 2 lyzki cukru i wymieszac z przestudzona lekko czekolada. Zelatyne namoczyc, nastepnie rozpuscic i polaczyc z czekoladowym kremem.
Biszkoptami wylozyc brzeg formy,wylac ostroznie na schlodzony spod ciasta czekoladowy mus, wstawic do lodowki, zeby stezal.
W tym czasie przygotowac mus malinowy.
Maliny zmiksowac i przetrzec przez sitko i wymieszac z mascarpone, miodem i sokiem z cytryny, na koncu dodac delikatnie ubita wczesniej smietanke i dobrze calosc wymieszac z rozpuszczona zelatyna.
Wylac na zastygniety czekoladowy mus i ponownie wstawic do lodowki, zeby stezalo.
Udekorowac malinami, starta czekolada i posiekanymi orzeszkami pistacjowymi.




Smacznego :)


środa, 10 sierpnia 2011

Jagodowo- kokosowa kostka

Mimo jesiennej aury za oknami chcialabym zaprezentowac kolejna propozycje ciasta na zimno :) i mysle,ze to raczej juz jedno z ostatnich w tym roku, bo jak tak slucham prognozy pogody w radio, to tylko zawinac sie w koc na fotelu z dobra ksiazka, szklanka herbaty i kawalkiem cieplego drozdzowego ciasta ...........

Ciasto jest lekkie, piankowe i malo slodkie ogolnie, no i tym razem obylo sie bez zelatynowych wpadek :)

Polecam tez robiona dwa lata temu MALINOWO-BRZOSKWINIOWA KOSTKE


Skladniki na forme 24 x 24 cm:
  • 240 g batonikow Bounty
  • 550 g smietanki kremowki (schlodzic dobrze w lodowce)
  • 750 g kwasnej smietany
  • 150 g biszkoptow lub ciastek owsianych
  • 6 listkow zelatyny
  • 150 g jagod ( u mnie byla borowka amerykanska)
  • 75 g drobnego cukru
  • 1 op. cukru waniliowego
  • sok z 1 cytryny (mozna troszke mniej)
Batoniki rozpuscic z 50 g kremowki w kapieli wodnej, dokladnie rozmieszac. Ciastka dokladnie rozdrobnic i wymieszac z masa czekoladowo-kokosowa. Mase wylozyc na natluszczony spod blachy, wygladzic i docisnac, wstawic do lodowki na 30 minut.
100 g jagod zmiksowac, odstawic na bok.
Zelatyne namoczyc, odcisnac i rozpuscic.
Pozostala kremowke (500 g) ubic, odstawic.
Zmiksowac kwasna smietane z cukrem, cukrem waniliowym i sokiem z cytryny i dodac calosc do rozpuszczonej zelatyny, dokladnie wymieszac i na koncu delikatnie wymieszac to z ubita smietanka.
Rozprowadzic po schlodzonym spodzie kokosowym. Z jagodowego musu robic kleksy na ciescie i widelcem robic wzorek, schlodzic ciasto kilka godzin w lodowce, podawac pokrojone na kwadraciki i udekorowane pozostalymi jagodami.



Smacznego :)

Ciasto robilam na podstawie czasopisma "Laura backen"

czwartek, 4 sierpnia 2011

Porzeczkowo-truskawkowy sernik na zimno



W czasie wakacji zrobilam sobie przerwe w pieczeniu, co nie znaczy, ze calkiem zrezygnowalam z przyrzadzania slodkosci. Wrecz przeciwnie, bo majac niesamowita ilosc przepisow na ciasta do wyprobowania, zaniedbalam robienie deserow czy ciast na zimno i wlasnie teraz tez sie przekonalam, ze nie mam prawie zadnego doswiadczenia z operowaniu i odpowiednim dozowaniu zelatyny, o czym sie dowiedzialam robiac te ciasto.



W ostatnim czasie jest na blogach prawdziwy urodzaj na serniki na zimno, co jest oczywiscie adekwatne do pory roku i na co tez sie pokusilam. Wymyslilam sobie dla odmiany sernik z czerwonymi porzeczkami, ktore bardzo lubie i dla oslodzenia go dolozylam troche truskawek...... wyszedl dokladnie taki, jakiego sie spodziewalam i po malej wpadce z poczatkowa konsystencja masy serowej spowodowana wlasnie nieumiejetnoscia obsluzenia sie zelatyna byl juz taki, jaki byc powinien......
Po calej nocy spedzonej w lodowce moj sernik byl prawie calkowicie plynny i doszlam do wniosku, ze zanim go wyleje, to sprobuje go uratowac, problem byl nie w samej masie serowej, zeby ja ratowac, ale w tym przesiaknietym spodzie ciasteczkowym, ale mimo to zlalam prawie wszystko do miski, dodalam wiecej zelatyny i raz jeszcze wylalam do formy i wstawilam do lodowki, po 2 godzinach juz bylo widac, ze cos z niego bedzie, no i rzeczwiscie .......


Skladniki na forme o sr. 22 cm:
  • 150 g zwyklych biszkoptow
  • 80 g stopionego masla
masa serowa:
  • 700 g sera ( u mnie bylo 500 g serka Philadelfia i 200g mascarpone)
  • 200 g drobnego cukru (mozna dac wiecej-ogolnie do 350g ,jesli sie nie daje chalwy)
  • 100 g chalwy waniliowej (mozna oczywiscie ja pominac)
  • 1 op. cukru waniliowego
  • 1-2 lyzki soku z cytryny
  • 400 g czerwonej porzeczki
  • ok. 200 g truskawek
  • 1/2 szkl. smietanki kremowki
  • 18 listkow zelatyny (12 listkow jest na 1 l plynu) -podaje ilosc laczna juz zweryfikowana po mojej wpadce,choc moze byc ciut mniej,bo wyszedl dosc "sztywny"
Ciastka drobno pokruszyc i wymieszac z maslem. Forme wylozyc papierem do pieczenia i wylepic dno masa ciasteczkowa, wstawic do lodowki na czas przygotowywania masy serowej.
Porzeczki i truskawki umyc, osuszyc,oczyscic i zmiksowac razem, mozna przetrzec przez sitko, zeby nie bylo pestek porzeczkowych. Serki wymieszac dobrze z cukrem, chalwa, cukrem waniliowym i sokiem z cytryny, dodac owoce. Smietanke ubic. Zelatyne namoczyc i podgrzac. Mase serowa wymieszac z zelatyna i ubita smietanka, wylac na przygotowany ciasteczkowy spod, schlodzic w lodowce przez kilka godzin.


Smacznego :)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Mietowo-bazyliowe pesto



Pare dni temu moja przyjaciolka przyniosla mi z ogrodka wiechec miety.............
Z taka duza iloscia nie mialam jeszcze do czynienia, bo kupuje na biezace potrzeby male peczki tylko, a tu naraz taaaaaka ilosc :) :) no i natychmiast mialam problem.......jakby ja tu przerobic????
Czy na swiezo parzona jako orzezwiajacy napoj czy suszona rowniez jako dodatek do herbaty znalam wczesniej, nie wspomne jako o popularnym dodatku do mojito,bo nie pijam, ale co mozna by jeszcze ze swiezej miety zrobic???
Troche sama pogooglalam, a i na Facebooku padly propozycje, za ktore serdecznie dziekuje :)
....decyzja zapadla i tak powstalo pesto, jak rowniez syrop z miety polecony i robiony przez Dorotke, ktory jednak szczerze mowiac niezbyt mnie zachwycil, wyszedl za slodki i jakos za malo mietowy, dokladnie, jak Dorota go opisala :) ........., ale naturalnie zuzyje go do jakiegos deseru :)



Przepis na te pesto znalazlam na niezawodnej stronie "Essen und trinken" i jest naprawde, naprawde rewelacyjne, co tez Ktos potwierdzil z pelnym zachwytem i przekonaniem, ze tym samym skonczyla sie era kupnych pesto.............


Zepsula mi sie waga, wiec podaje proporcje na filizanki o poj. ok. 200 ml

Skladniki na maly sloiczek :
  • 1 lekko ubita filizanka listkow miety
  • 1 lekko ubita filizanka listkow bazylii
  • 1/2 filizanki drobno startego parmezanu
  • 1/2 filizanki pestek dyni
  • sol, pieprz
  • 1 lyzka soku z cytryny
  • 6-8 lyzek oleju z pestek dyni (mozna tez wymieszac ten olej ze zwyklym olejem roslinnym)
Wszystkie skladniki zmiksowac razem,przelozyc do sloiczka i przechowywac w lodowce, mysle,ze spokojnie okolo 2 tygodni mozna je w zimnym trzymac.
Mozna podawac do grilowanego miesa, szczegolnie jagnieciny, grilowanych warzyw czy potraw z krewetkami.



Smacznego :)