Pare dni temu spotkala mnie mila niespodzianka ze strony Maggie , ktora u siebie wyroznila moj blog- dziekuje :) :)

O sobie pisalam juz przy okazji wczesniejszych wyroznien (TUTAJ i TUTAJ) i od tamtej pory niezbyt wiele sie u mnie zmienilo, no moze poza tym, ze mojej kotki juz nie ma :( :( .........
Co do nominacji ulubionych blogow, to jak zwykle sie wstrzymam, bo lubie ich tak wiele, co czesciowo widac po dlugiej liscie u mnie w zakladkach i zareczam Was, ze to nawet nie sa w polowie wszystkie, ktore lubie odwiedzac.......

Dzisiaj znowu zaprezentuje Wam nastepny deser, ktory pare dni temu przyrzadzilam z nadal dostepnych tutaj gruntowych truskawek, wiec korzystam jeszcze, ze mozna je kupic, bo niedlugo znow beda jakies "mutanty" zza morza w sklepach straszyly.....

Trifle jest deserem warstwowym i w zasadzie robi sie go z dodatkiem budyniu czy bitej smietany, jak dla mnie jest ladna nazwa na warstwowy charakter deseru czy na przyklad salatki.....

Skladniki na 2 spore porcje :
- ok. 50 g ciasteczek amarettini
- 150 g greckiego jogurtu
- 50 g mascarpone
- 2 lyzki plynnego miodu+ 1 lyzeczka dodatkowo do truskawek
- 1/2 lyzeczki prawdziwego cukru waniliowego lub odrobine ziarenek z wanilli
- 2 lyzki soku z limetki + 1 lyzeczka dodatkowo do truskawek
- ok. 250 g truskawek
- kilkanascie listkow miety
W szklaneczce lub czarce nalozyc warstwe jogurtu , na to warstwe pokruszonych ciasteczek, nastepnie znowu jogurt, pozniej mus truskawkowy i truskawki z mieta. Przed podaniem schlodzic 2-3 godziny.
Oczywiscie mozna inaczej sobie warstwy ulozyc lub wiecej ciasteczek. Deser nie jest zbyt slodki, wiec jak ktos lubi, to mozna mus zrobic z dodatkiem cukru.


Smacznego :)